Telewizja pszczyna.tv
- 6 lipca 2020
- wyświetleń: 12276
[Szlaki górskie] 30 kilometrów dla zdrowia. Spacer po Beskidach
W ramach naszego cyklu szlaki górskie Beskidów prezentujemy kolejną propozycję. Dziś chcemy Was zaprosić w najbliższe Bielsku-Białej pasma Beskidu Śląskiego z trzema charakterystycznymi szczytami: Szyndzielnią, Klimczokiem oraz Błatnią.
Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy tuż po godzinie 8.00 na przystanku usytuowanym tuż pod dolną stacją kolejki na Szyndzielnię. Na początek wybraliśmy szlak zielony z Dębowca na Szyndzielnię. Na Dębowcu warto się zatrzymać i przez dłuższą chwilę popodziwiać piękną panoramę Bielska-Białej. Jeśli ktoś nie może wejść na Szyndzielnię o własnych siłach - polecamy oczywiście kolejkę gondolową, która kursuje przez cały dzień. Jednak warto wybrać się na Szyndzielnię pieszo - szlak zielony nie jest trudny.
Przy górnej stacji kolejki gondolowej na Szyndzielnię warto wejść na wieżę widokową, która powstała kilka lat temu. Dzięki niej możemy podziwiać nie tylko Beskid Śląski i Mały, ale, przy dobrej widoczności, nawet Górny Śląsk czy Tatry. Wejście na wieżę widokową to tylko 2 złote, jednak jest to dobra inwestycja.
Po kilku minutach dochodzimy do pięknie położonego schroniska PTTK. Warto poznać bogatą historię tego miejsca. - Schronisko na Szyndzielni położone na wysokości 1001m.n.p.m. zbudowane w 1897 roku jest najstarszym schroniskiem w Beskidach. Zbudowane jest z kamienia, architekturą nawiązuje do schronisk alpejskich, z charakterystyczną wieżyczką. Ciekawostką jest, że w pokoju na wieży zamontowano stację meteorologiczną, na parterze była winiarnia, a nieopodal schroniska znajdowała się skocznia narciarska na której odbywały się zawody w skokach narciarskich. Również niedaleko był trzykilometrowy tor saneczkowy - czytamy na stronie internetowej obiektu. Jak zaraz pokażemy, to nie jedyne ciekawe miejsce, które można zwiedzić w ciągu jednego dnia wędrówki po tym skrawku Beskidu Śląskiego.
Po przybiciu pieczątki do książeczki GOT PTTK i wypiciu porannej kawy idziemy dalej ścieżką oznaczoną kolorem czerwonym, do bardzo blisko położonego schroniska PTTK Klimczok, który de facto znajduje się na stokach Magury. Wybraliśmy jeden z dwóch wariantów - przeszliśmy obok szczytu Klimczoka (drugi z wariantów to wejście na sam Klimczok szlakiem żółtym). Jest to drugi obiekt w tym miejscu - pierwszy, drewniany spłonął w 1895 roku. Obecne schronisko otwarto w 1914 roku. I to miejsce może pochwalić się ciekawymi dziejami. To tutaj właśnie, w czasach II wojny światowej, w jeździe na nartach szkolili się żołnierze Wehrmachtu, a w 1942 w schronisku zainstalował się posterunek obserwacyjny Luftwaffe.
Jeśli mamy więcej czasu, to warto udać się na szczyt Magury, aby obejrzeć ruiny schroniska na Magurze. Ciekawym wydaje się fakt, że ten budynek przed II wojną światową posiadał otwarty basen z widokiem na góry. Basen wybudował w latach 30. XX w. dzierżawca Girsig. Tuż przed wojną rozpoczął on również budowę schroniska turystycznego "Magura-Kąpielisko", które w czasie wojny prowadziła jego córka. W 1945 roku wojska radzieckie ostrzelały zbocza Magury, pociski trafiły w budynek schroniska, który doszczętnie spłonął.
Po pobycie w schronisku PTTK Klimczok i zjedzeniu pysznej jajecznicy wybieramy się na szczyt Klimczoka, liczący 1117 metrów nad poziomem morza. Zdobywamy go wchodząc stromym stokiem, jednak wędrówka się opłaca - po prawej stronie możemy zwiedzić ciekawe miejsce, w którym zebrano kamienie z różnych szczytów świata, również z Himalajów. A sam szczyt? Mieliśmy szczęście! Ujrzeliśmy Tatry, które majaczyły tuż obok Babiej Góry.
Z Klimczoka wybieramy się żółtym szlakiem na Błatnią. Idąc tą ścieżką warto zatrzymać się przy ruinach polskiego schroniska, wybudowanego w latach 30 XX wieku. Dlaczego dziś ten obiekt nie istnieje? Budynek został poważnie zniszczony pod koniec II wojny światowej. Najpierw Niemcy wybudowali w okolicy szereg umocnień polowych, do wzniesienia których użyli m.in. drzwi i ścian działowych schroniska. Zimą i wiosną 1945 przebiegała tędy przez wiele tygodni linia frontu - w tym czasie dokonała się dalsza dewastacja obiektu. Ruiny schroniska rozebrano ostatecznie po 1949.
Po kilkudziesięciu minutach solidnego marszu dochodzimy do szczytu Błatniej. Widok stąd jest niesamowity! Przy dobrej widoczności widać nawet kominy elektrowni w Jastrzębiu, a na południe między innymi Skrzyczne czy Baranią Górę. Duża polana na szczycie nadaje się również (oczywiście, jeśli jest skoszona), do małego pikniku, dlatego wyciągamy naszą wałówkę, termos z herbatą i podziwiamy szczyty Beskidu Śląskiego. Oczywiście przy schodzeniu ze szczytu wstępujemy do schroniska PTTK, aby podpić pieczątkę ("Musi być!").
Z Błatniej, leżącej w granicach administracyjnych Brennej, wracamy do bielskiej Wapienicy niebieskim szlakiem. Jest on dość długi i miejscami stromy, jednak i on jest bogaty w różnego typu atrakcje. Jedną z nich mogą być ruiny domu szklarza. Innym - uroczysko Ewangelików z XVII wieku. Schodzimy obok jeziora w Wapienicy i dochodzimy już asfaltem do parkingu i przystanku MZK.
Ile czasu może zabrać nam wędrówka powyższą trasą? Według portalu szlaki.net.pl jest to pięć i pół godziny przy 30 kilometrach. Zdobyliśmy też 30 punktów do GOT PTTK. Czy warto się wybrać? Zdecydowanie! Wędrówka przyniesie nam bardzo wiele pozytywnych wrażeń - historycznych i wizualnych. Co ważne, na powyżej opisaną trasę warto wybrać się o każdej porze roku.
Przy górnej stacji kolejki gondolowej na Szyndzielnię warto wejść na wieżę widokową, która powstała kilka lat temu. Dzięki niej możemy podziwiać nie tylko Beskid Śląski i Mały, ale, przy dobrej widoczności, nawet Górny Śląsk czy Tatry. Wejście na wieżę widokową to tylko 2 złote, jednak jest to dobra inwestycja.
Po kilku minutach dochodzimy do pięknie położonego schroniska PTTK. Warto poznać bogatą historię tego miejsca. - Schronisko na Szyndzielni położone na wysokości 1001m.n.p.m. zbudowane w 1897 roku jest najstarszym schroniskiem w Beskidach. Zbudowane jest z kamienia, architekturą nawiązuje do schronisk alpejskich, z charakterystyczną wieżyczką. Ciekawostką jest, że w pokoju na wieży zamontowano stację meteorologiczną, na parterze była winiarnia, a nieopodal schroniska znajdowała się skocznia narciarska na której odbywały się zawody w skokach narciarskich. Również niedaleko był trzykilometrowy tor saneczkowy - czytamy na stronie internetowej obiektu. Jak zaraz pokażemy, to nie jedyne ciekawe miejsce, które można zwiedzić w ciągu jednego dnia wędrówki po tym skrawku Beskidu Śląskiego.
Po przybiciu pieczątki do książeczki GOT PTTK i wypiciu porannej kawy idziemy dalej ścieżką oznaczoną kolorem czerwonym, do bardzo blisko położonego schroniska PTTK Klimczok, który de facto znajduje się na stokach Magury. Wybraliśmy jeden z dwóch wariantów - przeszliśmy obok szczytu Klimczoka (drugi z wariantów to wejście na sam Klimczok szlakiem żółtym). Jest to drugi obiekt w tym miejscu - pierwszy, drewniany spłonął w 1895 roku. Obecne schronisko otwarto w 1914 roku. I to miejsce może pochwalić się ciekawymi dziejami. To tutaj właśnie, w czasach II wojny światowej, w jeździe na nartach szkolili się żołnierze Wehrmachtu, a w 1942 w schronisku zainstalował się posterunek obserwacyjny Luftwaffe.
Jeśli mamy więcej czasu, to warto udać się na szczyt Magury, aby obejrzeć ruiny schroniska na Magurze. Ciekawym wydaje się fakt, że ten budynek przed II wojną światową posiadał otwarty basen z widokiem na góry. Basen wybudował w latach 30. XX w. dzierżawca Girsig. Tuż przed wojną rozpoczął on również budowę schroniska turystycznego "Magura-Kąpielisko", które w czasie wojny prowadziła jego córka. W 1945 roku wojska radzieckie ostrzelały zbocza Magury, pociski trafiły w budynek schroniska, który doszczętnie spłonął.
Po pobycie w schronisku PTTK Klimczok i zjedzeniu pysznej jajecznicy wybieramy się na szczyt Klimczoka, liczący 1117 metrów nad poziomem morza. Zdobywamy go wchodząc stromym stokiem, jednak wędrówka się opłaca - po prawej stronie możemy zwiedzić ciekawe miejsce, w którym zebrano kamienie z różnych szczytów świata, również z Himalajów. A sam szczyt? Mieliśmy szczęście! Ujrzeliśmy Tatry, które majaczyły tuż obok Babiej Góry.
Z Klimczoka wybieramy się żółtym szlakiem na Błatnią. Idąc tą ścieżką warto zatrzymać się przy ruinach polskiego schroniska, wybudowanego w latach 30 XX wieku. Dlaczego dziś ten obiekt nie istnieje? Budynek został poważnie zniszczony pod koniec II wojny światowej. Najpierw Niemcy wybudowali w okolicy szereg umocnień polowych, do wzniesienia których użyli m.in. drzwi i ścian działowych schroniska. Zimą i wiosną 1945 przebiegała tędy przez wiele tygodni linia frontu - w tym czasie dokonała się dalsza dewastacja obiektu. Ruiny schroniska rozebrano ostatecznie po 1949.
Po kilkudziesięciu minutach solidnego marszu dochodzimy do szczytu Błatniej. Widok stąd jest niesamowity! Przy dobrej widoczności widać nawet kominy elektrowni w Jastrzębiu, a na południe między innymi Skrzyczne czy Baranią Górę. Duża polana na szczycie nadaje się również (oczywiście, jeśli jest skoszona), do małego pikniku, dlatego wyciągamy naszą wałówkę, termos z herbatą i podziwiamy szczyty Beskidu Śląskiego. Oczywiście przy schodzeniu ze szczytu wstępujemy do schroniska PTTK, aby podpić pieczątkę ("Musi być!").
Z Błatniej, leżącej w granicach administracyjnych Brennej, wracamy do bielskiej Wapienicy niebieskim szlakiem. Jest on dość długi i miejscami stromy, jednak i on jest bogaty w różnego typu atrakcje. Jedną z nich mogą być ruiny domu szklarza. Innym - uroczysko Ewangelików z XVII wieku. Schodzimy obok jeziora w Wapienicy i dochodzimy już asfaltem do parkingu i przystanku MZK.
Ile czasu może zabrać nam wędrówka powyższą trasą? Według portalu szlaki.net.pl jest to pięć i pół godziny przy 30 kilometrach. Zdobyliśmy też 30 punktów do GOT PTTK. Czy warto się wybrać? Zdecydowanie! Wędrówka przyniesie nam bardzo wiele pozytywnych wrażeń - historycznych i wizualnych. Co ważne, na powyżej opisaną trasę warto wybrać się o każdej porze roku.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.
Beskidy dla każdego
W sezonie wiosenno-letnim przygotowujemy dla Was nasze propozycje tras górskich o różnych stopniach zaawansowania. W cyklu wideo "Beskidy dla każdego" skupiamy się przede wszystkim na trasach łatwych, dostępnych dla szerokiego grona turystów. Mówimy o walorach przyrodniczych szlaków, zapleczu turystycznym, historii beskidzkich schronisk. Dajemy też wskazówki dotyczące tego, jak dojechać, gdzie zaparkować samochód i z którego miejsca najlepiej rozpocząć wędrówkę. Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Beskidy dla każdego" podaj